sobota, 27 sierpnia 2011

śniadaniować to rzecz przyjemna


Po ciężkim tygodniu w pracy przychodzi sobota, a w sobotę trzeba nadrobić wszelkie zaległości domowe typu pranie, sprzątanie i inne nudne rzeczy, intelektualne tj czytanie, rzut okiem na to co dzieje się na świecie czy wypad do kina, towarzyskie np. imprezowanie albo chociaż spotkanie ze znajomymi. No chyba, że wyjeżdżamy gdzieś w góry i przejmujemy się tym jaką kurtkę wziąć, czy spakowaliśmy mapę i z czym zrobić kanapkę na drogę. Ale o tym napiszę kiedy indziej. Tak czy siak, (jeśli impreza nie była zbyt huczna) po sobocie przychodzi niedziela. Wreszcie można się wyspać, nigdzie nie spieszyć i w spokoju, w ulubionym towarzystwie zjeść śniadanie. No właśnie, gdzie można zjeść dobre śniadanie?
A można w Dyni na Krupniczej, już od 10 zł zestaw studencki złożony z kanapki z szynką (bez masła sic!), kubka kawy śniadaniowej i soku pomarańczowego. Większe łakomczuchy wybiorą zapene zestaw łasucha z marmoladą i czekoladą, zestaw panieński ze śmietankowym serem i warzywami, zestaw marynarski (mój ulubiony chyba) z dwoma pastami, tuńczykową i jajeczną oraz serem. Są też zestawy na ciepło np jajcarski z bekonem albo angielski (ogromny) z jajkami, kiełbaskami i fasolką w sosie pomidorowym. Możemy też samodzielnie komponować śniadanie wybierając np omlet na słodko i kawę albo jogurt z owocami i ciastko.
Bardzo smaczne te Dyniowe śniadania, w lokalu ładny wystrój a w ogródku śpiew ptaków i kwiaty ucieszone promieniami słońca. W Dyni przeszkadza mi tylko fakt, że obsługa nie zawsze staje na wysokości zadania. Dwa tygodnie temu po 15 minutach oczekiwania na możliwość złożenia zamówienia stwierdziliśmy, że zaraz umrzemy z głodu i przeszliśmy dosłownie na drugą stronę ulicy do Mięty. Ale o tym, czy to był dobry wybór, już w następnej notce.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz